- Zmniejszyć stres, frustrację i poczucie przeładowania.
- Zwiększyć kontrolę nad swoim życiem.
- Poprawić swoją produktywność i efektywność swoich działań.
- Chętniej zapraszać do siebie gości.
- Zaoszczędzić sporo pieniędzy.
- Umożliwić sobie cieszenie się chwilą.
- Zwiększyć swoją niezawodność.
- Poprawić samoocenę dzięki osiąganiu swoich celów.
- Lepiej wypadać w oczach osób, na których ci zależy - bliskich, rodziny, przyjaciół...
- Jaśniej myśleć.
- Chętniej zabierać się za robotę, która dzięki organizacji staje się łatwiejsza.
- Mieć więcej czasu!
Tak, tak, wiem. To brzmi mocno idealistycznie. Tylko... Czy nie szukaliście ostatnio kluczyków do auta, niemal spóźniając się do pracy? A gdzie są odpisy aktów urodzenia waszych dzieci? Kiedy ostatnio czyściliście srebne sztućce po prababci? Jaki prezent kupicie wujkowi na imieniny w przyszłym tygodniu?
Upierdliwość życia polega właśnie na tym, co powyżej. Znam ludzi, którzy nie używają karty bankomatowej, bo ją ciągle gubią. Znam też takich, którzy, zapytani o ilość masła w ich lodówce, odpowiadają, że 2,5 kostki. I tak jest w istocie.
Myślałam kiedyś, że ten drugi typ to osoby nie mające lepszego zajęcia, nudzące się w życiu, mające zaburzenia obsesyjno-kompulsywne albo może w końcu uzależnione od sprzątania. I co się okazało? Że wcale tak nie jest.
Odkąd sama odkryłam, często w drodze przykrych doświadczeń, że organizacja ułatwia życie, zaczęłam gromadzić wiadomości, pomysły i chęci do wdrażania ich w moją codzienność.
Tak, chęci da się kumulować. Opisując swoje pomysły i intenetowe wykopki przyjaciołom, oglądając piękne zdjęcia i żyjąc swoim hobby zwiększamy motywację do działania.
Zacznijmy więc organizować swoją przestrzeń i czas tak, by zyskać wolność - od zbędnych rzeczy i czynności.
Zastanawiałam się nad ograniczeniem ilości posiadanych rzeczy, ale kiedy jednych się wyzbywam, jakoś dziwnie przybywa innych. Nawet już nie o miejsce mi chodzi, książki papierowe zastąpiłam ebookami, które też potrzebują miejsca, więc na dysku śmietnik, a pulpit upstrzony samymi ważnymi książkami.
OdpowiedzUsuńKupiłam kiedyś książkę "Feng shui - jak pozbyć się bałaganu ze swego życia" Nie polecam, bo choć minęło kilka lat, do dziś rodzina zachodzi w głowę, gdzie poznikały "różne dobra". Wyczyściłam mieszkanie na dobre. Na jakiś czas. Chyba znów odkopie książkę z niepamięci :-)
Fajnie jest znaleźć mieszkanie pod bałaganem :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia!
"Nawet już nie o miejsce mi chodzi, książki papierowe zastąpiłam ebookami, które też potrzebują miejsca, więc na dysku śmietnik, a pulpit upstrzony samymi ważnymi książkami." hehehe, dobrze wiedziec, ze nie tylko ja tak mam :))
OdpowiedzUsuńJest taka książka "Wszystko o sprzątaniu", którą kilka miesięcy temu miałam w rękach. Fantastyczna, bardzo praktyczna, zgodna z tym, co tutaj piszesz. też stosują system trzech pudeł :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Marto, a wiesz, że na moim pulpicie w komputerze nie ma ani jednej ikonki?
OdpowiedzUsuńTheBestThing, książki nie znam, bazuję na swoich doświadczeniach i tym, czego dowiaduję się z internetu :) Jeśli jednak będę miała okazję, na pewno do niej zajrzę :)
Jak można nie mieć żadnej ikonki na pulpicie?!
UsuńNo zwyczajnie. Po co mi one? :)
Usuń